środa, 26 sierpnia 2015

W pierścieniu ognia

Tytuł: W pierścieniu ognia
Autor: Suzanne Collins
Seria: Igrzyska śmierci (tom #2)
Stron: 359
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ocena: 5/6

       Katniss Everdeen i Peeta Mellark zostali zwycięzcami Głodowych Igrzysk. Wygrali, przeciwstawiając się Kapitolowi i okrutnym regułom śmiertelnej gry. Ocalili życie, zyskali sławę i bogactwo, jednocześnie stając się - ku swojemu przerażeniu - symbolem buntu, którego zarzewie tli się w dystryktach.
      Kapitol pragnie zemsty. Prezydent Snow nie znosi nieposłuszeństwa. Jubileuszowe, 75. Głodowe Igrzyska przejdą do historii.
     Plotki o tajnym Trzynastym Dystrykcie, wydarzenia z Tournee Zwycięzców i przekazywane z rąk do rąk symbole kosogłosa wzniecają rebelię, w której Katniss i Peeta odegrają - po części nieświadomie - najważniejszą rolę. 

Katniss i Peeta wygrali 74. Głodowe Igrzyska. Czy to oznacza, że dzięki bogactwu jakie ich teraz otacza zmienią się tak jak Haymitch? Nie. Zdecydowanie nie. Faktycznie ich życie się zmienia, ale nie tak diametralnie. Katniss nadal jest tą Katniss, która chodzi na polowania do lasu, a Peeta nadal jest synem piekarza i zakochany w Kotnej. Jedynie co ich wyróżnia to ogromne bogactwo, którym i tak się dzielą z biednymi w całym Dwunastym Dystrykcie.

Jak wiecie (albo i nie) książkę czytałam w ramach Read Week'u organizowanego na moim blogu.
Igrzyska Śmierci nie należy do moich ulubionych trylogii, ale również do tych znienawidzonych również nie należy. Jest mi ona neutralna, ale po przeczytaniu właśnie tej części, czyli W pierścieniu ognia zmieniałam do niej swoje nastawienie. Powiedzmy, że trochę bardziej zachęciłam mnie do polubienia tej trylogii.

Suzanne Collins jak już mówiłam w recenzji pierwszej części, wykreowała świat, historię, która mi się spodobała. Chcę się zgodzić z osobami, które twierdzą, że druga część jest najlepsza. Nie wiem do końca czy jest najlepsza, ale zdecydowanie jest lepsza od pierwszej części. Cała historia jest dość przerażająca. Dużo krwi, trupów, sposobów na zabicie...
Wszystko się w tej historii układa, głównym bohaterom wiedzie się w życiu i wszystko ma tak trwać, dopóki Prezydent Snow nie ogłasza, że wylosowani zwycięzcy obu płci z każdego dystryktu wrócą na arenę.
Katniss na początku nie reaguje, dopóki nie orientuje się, że będzie musiała wrócić na arenę i wziąć udział w 75. Głodowych Igrzyskach.

Na początku książka mnie nudziła. Tak samo jak pierwsza część, ale się nie poddawałam, ponieważ bardzo chciałam dotrzeć do momentu, w którym poznajemy Finnicka. Pomimo, że nie oglądałam filmu bardzo intrygowała mnie jego postać. Ciągle gdzieś pomiędzy uszami przebijało się jego imię i dlatego na niego z niecierpliwością czekałam. Kiedy już doszłam do momentu gdy poznajemy zaczynał mi się podobać. W momencie gdy Igrzyska już się zaczęły,a Finnick zawarł sojusz z Katniss i Peetą - zakochałam się w nim. Dlatego apeluję do wszystkich - FINNICK JEST MÓJ!

A na koniec... To co wyjaśniło się po skończeniu turnieju tak mnie zaciekawiło, że Kosogłosa przeczytam szybciej niż planowałam. Po tej części naprawdę zmieniłam zdanie o tej trylogii i sądzę, że mogę ją polubić bardziej niż przypuszczałam, jednakże nie zakochałam się w niej.
Naprawdę polecam tę książkę osobom, które jeszcze jej nie czytały.

8 komentarzy:

  1. Haha, o nie, nie, Finnick jest mój, bez walki go nie oddam! :D

    Weronika z lubieduzoczytac.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Po przeczytaniu pierwszej części byłam zachwycona i bez zastanowienia kupiłam drugą. Niestety kompletnie mnie ona rozczarowała. Po kolejną już chyba nie sięgnę

    blondie-in-wonderland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Na następny miesiąc kupuję całą trylogię :D
    Ekranizacje bardzo mi się podobają, zobaczymy jak książki :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam jak czytałam tę trylogię. Mam do niej wielki sentyment i nie potrafię wybrać ulubionej części.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do tagu ;)
    http://biblioteczkapati.blogspot.com/2015/08/kulturalna-mapa-tag.html

    OdpowiedzUsuń
  6. A bierej Finnicka, ale od Peety spadaj :D
    Uważam tę część za najsłabszą, ale nie za słabą, tylko jakby... najmniej ulubioną? Jakoś powtarzanie Igrzysk nie przypadło mi zbytnio do gustu. Owszem, arena w kształcie zegara, okej, wszyscy, bez wyjątku, nie tylko młodzi, okej, ale reszta? Jakoś mało fajnie mi się czytało. Oczywiście książce i tak należy się 10/10, ale to tylko takie moje uwagi :P
    No i Peeciątko ^*^
    Team Gale czy Team Peeta?
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Team Finnick xDD
      A tak na serio to na razie Team Gale :)

      Usuń

Cieszy mnie fakt, że tu zajrzałeś/aś :D
Miło by było gdybyś zostawił/a po sobie ślad, bo wtedy wiem, że mam dla kogo pisać swoje ''wypociny'' :)
Serdecznie Cię pozdrawiam :3
Alicja w Krainie Książek

Obserwatorzy