Tytuł: W szponach mrozu
Autor: Richelle Mead
Seria: Akademia Wampirów (tom #2)
Stron: 325
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Cena: 31,90 zł
Ocena: ★★★★★★★★☆☆
Nazywam się Rose Hathaway. Mam siedemnaście lat i szkolę się w ochronie wampirów i zabijaniu strzyg. Jestem beznadziejnie zakochana w niewłaściwym mężczyźnie, a moja najlepsza przyjaciółka wykazuje zdolności magiczne, które mogą doprowadzić ją do obłędu.
Cóż, nikt nie powiedział, że szkoła średnia to bułka z masłem.
Zuchwały atak strzyg na szanowaną rodzinę morojów wstrząsnął uczniami Akademii. Nadchodzi przerwa świąteczna i by zapomnieć o tragedii, wszyscy wyruszają do luksusowego kurortu narciarskiego. Rose jednak trudno myśleć o wakacjach. Do grona nauczyciel dołączyła legendarna strażniczka... jej matka. Na domiar złego Dymitr interesuje się inną kobietą, Mason nie ukrywa, że z chęcią zamieniłby przyjaźń na coś więcej, a tajemniczy i aroganci nieznajomy wpada na dziewczynę częściej, niżby sobie życzyła. Pośród sennych zimowych krajobrazów kryje się jednak niebezpieczeństwo. Czy Rose zdoła w porę je dostrzec?
Skoro pierwsza część za mną, która bardzo mi się podobała, to przyszedł czas na przeczytanie drugiej. Ocena drugiego tomu nie różni się z oceną pierwszego. Jeżeli jesteście ciekawi co mi się w tej książce podobało, to serdecznie zapraszam!
Rose Hathaway ze strony na stronę robi się coraz to fajniejszą bohaterką. Nie zmienia się i nie stara się zmieniać innych, nawet jeżeli jest jej przykro, że ktoś się od niej oddala.
Muszę się przyznać, że zawsze jest mi trudno recenzować drugi tym jakiegoś cyklu. Sama nie wiem dlaczego. Pomimo, że historia toczy się dalej, to najchętniej napisałabym to samo, co pisałam przy pierwszej części.
W tym wypadu również tak jest, ale dam radę. W szponach mrozu życie Rose się komplikuje. Lissa zaczyna spędzać coraz więcej czasu z Christianem, nie może utworzyć szczęśliwego związku z Dymitrem, a na deser do Akademii przyjeżdża jej matka. Jak można się domyślić nie jest ona z tego powodu szczęśliwa, ale cóż można zrobić.
A nie! Zaraz! Na deser zostaje coś o wiele lepszego. Morderstwa rodzin królewskich przez strzygi z pomocą... nie zdradzę Wam kogo. Aby uczniowie Akademii byli bardziej bezpieczni, zabrani są do kurortu narciarskiego, gdzie poznaje dość tajemniczego i przy okazji dziwnego Adriana.
Nowe i dobrze wykreowane postacie zwracają na siebie uwagę już przy pierwszej wzmiance o nich bądź w momencie kiedy po raz pierwszy się ukazują. Zazwyczaj zapamiętujemy je od razu, ponieważ zostają w pamięci. Jedną z takich postaci jest wyżej wspomniany Adrian. Co do niego przyciąga? Jego tajemniczość i sposób wypowiedzi. Wpada nie tylko do głowy, ale także w serce.
Myślałam, że Richelle Mead bardziej zaskoczy mnie w tej części. Nie chodzi o to, że nie było wydarzeń, które mnie nie zaskoczyły, ale liczyłam na coś więcej. Brakowało mi takiego jednego wielkiego bum! Pomimo, że można by parę akcji zaliczyć pod kategorię ''wielkiego bum!'' to jednak było za mało.
Chyba zawsze tak jest, że po drugim tomie spodziewamy się czegoś więcej, a wychodzi jak zawsze. Mam nadzieję, że trzeci tom będzie o wiele, wiele lepszy.
Oczywiście niech moja opinia Was nie zmyli, ponieważ książka podobała mi się, a jej zakończenie było bardzo, jakby to określić, słodkie. Czasem nawet chciałabym zostać taką Rose Hathaway, ale niestety tak się nie da.
A może ktoś z Was czytał tę książkę? Co o niej sądzicie? Podobała Wam się?
Koniecznie dajcie znać w komentarzu :)
Autor: Richelle Mead
Seria: Akademia Wampirów (tom #2)
Stron: 325
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Cena: 31,90 zł
Ocena: ★★★★★★★★☆☆
Nazywam się Rose Hathaway. Mam siedemnaście lat i szkolę się w ochronie wampirów i zabijaniu strzyg. Jestem beznadziejnie zakochana w niewłaściwym mężczyźnie, a moja najlepsza przyjaciółka wykazuje zdolności magiczne, które mogą doprowadzić ją do obłędu.
Cóż, nikt nie powiedział, że szkoła średnia to bułka z masłem.
Zuchwały atak strzyg na szanowaną rodzinę morojów wstrząsnął uczniami Akademii. Nadchodzi przerwa świąteczna i by zapomnieć o tragedii, wszyscy wyruszają do luksusowego kurortu narciarskiego. Rose jednak trudno myśleć o wakacjach. Do grona nauczyciel dołączyła legendarna strażniczka... jej matka. Na domiar złego Dymitr interesuje się inną kobietą, Mason nie ukrywa, że z chęcią zamieniłby przyjaźń na coś więcej, a tajemniczy i aroganci nieznajomy wpada na dziewczynę częściej, niżby sobie życzyła. Pośród sennych zimowych krajobrazów kryje się jednak niebezpieczeństwo. Czy Rose zdoła w porę je dostrzec?
Skoro pierwsza część za mną, która bardzo mi się podobała, to przyszedł czas na przeczytanie drugiej. Ocena drugiego tomu nie różni się z oceną pierwszego. Jeżeli jesteście ciekawi co mi się w tej książce podobało, to serdecznie zapraszam!
Rose Hathaway ze strony na stronę robi się coraz to fajniejszą bohaterką. Nie zmienia się i nie stara się zmieniać innych, nawet jeżeli jest jej przykro, że ktoś się od niej oddala.
Muszę się przyznać, że zawsze jest mi trudno recenzować drugi tym jakiegoś cyklu. Sama nie wiem dlaczego. Pomimo, że historia toczy się dalej, to najchętniej napisałabym to samo, co pisałam przy pierwszej części.
W tym wypadu również tak jest, ale dam radę. W szponach mrozu życie Rose się komplikuje. Lissa zaczyna spędzać coraz więcej czasu z Christianem, nie może utworzyć szczęśliwego związku z Dymitrem, a na deser do Akademii przyjeżdża jej matka. Jak można się domyślić nie jest ona z tego powodu szczęśliwa, ale cóż można zrobić.
A nie! Zaraz! Na deser zostaje coś o wiele lepszego. Morderstwa rodzin królewskich przez strzygi z pomocą... nie zdradzę Wam kogo. Aby uczniowie Akademii byli bardziej bezpieczni, zabrani są do kurortu narciarskiego, gdzie poznaje dość tajemniczego i przy okazji dziwnego Adriana.
Nowe i dobrze wykreowane postacie zwracają na siebie uwagę już przy pierwszej wzmiance o nich bądź w momencie kiedy po raz pierwszy się ukazują. Zazwyczaj zapamiętujemy je od razu, ponieważ zostają w pamięci. Jedną z takich postaci jest wyżej wspomniany Adrian. Co do niego przyciąga? Jego tajemniczość i sposób wypowiedzi. Wpada nie tylko do głowy, ale także w serce.
Zdjęcie z mojego Instagrama |
Chyba zawsze tak jest, że po drugim tomie spodziewamy się czegoś więcej, a wychodzi jak zawsze. Mam nadzieję, że trzeci tom będzie o wiele, wiele lepszy.
Oczywiście niech moja opinia Was nie zmyli, ponieważ książka podobała mi się, a jej zakończenie było bardzo, jakby to określić, słodkie. Czasem nawet chciałabym zostać taką Rose Hathaway, ale niestety tak się nie da.
A może ktoś z Was czytał tę książkę? Co o niej sądzicie? Podobała Wam się?
Koniecznie dajcie znać w komentarzu :)
OSTATNIA RECENZJA
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Czytałam pierwszą część i bardzo mi się spodobała :) Muszę kontynuować serię.
OdpowiedzUsuńPS. Zostałaś nominowana do TAGU :)
http://livingbooksx.blogspot.com/2016/03/kreatywny-tag-ksiazkowy.html
Te okładki juz gdzieś tam migały mi przed i zamiast, ciągłe jednak nie jestem przekonana do nich całkowicie. Wózek kiedyś się skuszę, ale bez musu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Te strzygi mnie intrygują, czytałam ostatnio "Wiedźmina" i jakoś tak :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego nowego bloga może ci się spodoba ;) https://blackprinceess.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam