Tytuł: Rycerze Krystalii
Autor: Brandon Sanderson
Seria: Alcatraz kontra bibliotekarze (tom #3)
Stron: 311
Wydawnictwo: IUVI
Cena: 29,90 zł
Ocena: ★★★★★★★★☆☆
Alcatraz wreszcie dociera do Nalhalli. Chłopak jest wstrząśnięty, gdy przekonuje się, że jest tam naprawdę legendą. Niestety, do Wolnych Królestw trafiają też niecni Bibliotekarze, włącznie z jego matką Shastą!
Teraz Alcatraz - wraz z ojcem (który okazuje się trochę dziwny...), pozbawioną godności rycerza Bastylią i dziadkiem Smedrym, jak zwykle spóźniającym się na wszystko (taki talent) - próbuje znaleźć zdrajcę wśród rycerzy Krystalii i uratować oblężoną Mokię, jeden z ostatnich bastionów Wolnych Królestw. W międzyczasie usiłuje choć trochę zrozumieć ojca, pomaga przyjaciółce znów zostać rycerzem i... udziela ślubu.
Generalnie zero stresu.
Nawet nie wiecie jak to miło oderwać się od podręczników akademickich i wziąć do ręki normalną książkę i się zrelaksować. Szczególnie, jeżeli jest to kolejna część przygód Alcatraza, która potrafi nawet rozśmieszyć. Ale o tym więcej w dalszej część recenzji. Zapraszam do czytania.
Alcatraz w końcu przybywa do Wolnych Królestw, z których pochodzi jego ród. Oczywiście nie obeszło by się bez problemów już na samym początku fabuły, ale to dodaje uroku całej powieści. Nasz główny bohater dowiaduje się coraz większej ilości informacji na temat uprawnień rodu Smedrych oraz ich pozycji w Wolnych Królestwach. Kiedy zauważa, że jest rozpoznawalny pławi się w świetle sławy. Jednak jest również wprowadzany przez dziadka w świat polityki i dzięki temu pomaga odkryć tajemnicę i powstrzymać złych Bibliotekarzy.
Tak jak dwie poprzednie części, tak i ta nie należą do literatury wymagającej. Pomimo braku motywu świątecznego mogę śmiało powiedzieć, że jest to książka dobra na święta, ponieważ czyta się ją szybko, więc rodzina nawet nie zauważy kiedy zabraknie was przy wigilijnym stole, ponieważ zdążycie wrócić.
Alcatraz to naprawdę fajny i zabawny chłopak. Z wielką przyjemnością spędziłabym z nim czas. Szczególnie, aby z bliska zobaczyć jak wykorzystuje swój talent. To co podoba mi się w tej serii, że główny bohater zwraca się do nas, czytelników, ponieważ cała historia jest przedstawiona w taki sposób, abyśmy myśleli, że autorem jest Alcatraz Smedry, a nie Brandon Sanderson, co jeszcze bardziej nas zbliża do bohaterów, jak i całej fabuły.
Cała historia jest tak poprowadzona i napisana, że jeżeli nawet zapomnimy co działo się w dwóch poprzednich tomach to Alcatraz nam to streści, przypomni jednocześnie udowadniając nam jak bardzo zapominalscy jesteśmy, bądź fakt, że nie uważnie czytamy.
Przyznam, że zrobiło mi się szkoda Alcatraza, ponieważ jego matka tak naprawdę ma go w serdecznym poważaniu, a ojciec, który niby jest, a jednak go nie ma, jest obojętny na syna. Jedyne co go interesuje to badania jakie prowadzi. Nie chciałabym mieć takich rodziców.
Autor: Brandon Sanderson
Seria: Alcatraz kontra bibliotekarze (tom #3)
Stron: 311
Wydawnictwo: IUVI
Cena: 29,90 zł
Ocena: ★★★★★★★★☆☆
Alcatraz wreszcie dociera do Nalhalli. Chłopak jest wstrząśnięty, gdy przekonuje się, że jest tam naprawdę legendą. Niestety, do Wolnych Królestw trafiają też niecni Bibliotekarze, włącznie z jego matką Shastą!
Teraz Alcatraz - wraz z ojcem (który okazuje się trochę dziwny...), pozbawioną godności rycerza Bastylią i dziadkiem Smedrym, jak zwykle spóźniającym się na wszystko (taki talent) - próbuje znaleźć zdrajcę wśród rycerzy Krystalii i uratować oblężoną Mokię, jeden z ostatnich bastionów Wolnych Królestw. W międzyczasie usiłuje choć trochę zrozumieć ojca, pomaga przyjaciółce znów zostać rycerzem i... udziela ślubu.
Generalnie zero stresu.
Nawet nie wiecie jak to miło oderwać się od podręczników akademickich i wziąć do ręki normalną książkę i się zrelaksować. Szczególnie, jeżeli jest to kolejna część przygód Alcatraza, która potrafi nawet rozśmieszyć. Ale o tym więcej w dalszej część recenzji. Zapraszam do czytania.
Alcatraz w końcu przybywa do Wolnych Królestw, z których pochodzi jego ród. Oczywiście nie obeszło by się bez problemów już na samym początku fabuły, ale to dodaje uroku całej powieści. Nasz główny bohater dowiaduje się coraz większej ilości informacji na temat uprawnień rodu Smedrych oraz ich pozycji w Wolnych Królestwach. Kiedy zauważa, że jest rozpoznawalny pławi się w świetle sławy. Jednak jest również wprowadzany przez dziadka w świat polityki i dzięki temu pomaga odkryć tajemnicę i powstrzymać złych Bibliotekarzy.
Tak jak dwie poprzednie części, tak i ta nie należą do literatury wymagającej. Pomimo braku motywu świątecznego mogę śmiało powiedzieć, że jest to książka dobra na święta, ponieważ czyta się ją szybko, więc rodzina nawet nie zauważy kiedy zabraknie was przy wigilijnym stole, ponieważ zdążycie wrócić.
Alcatraz to naprawdę fajny i zabawny chłopak. Z wielką przyjemnością spędziłabym z nim czas. Szczególnie, aby z bliska zobaczyć jak wykorzystuje swój talent. To co podoba mi się w tej serii, że główny bohater zwraca się do nas, czytelników, ponieważ cała historia jest przedstawiona w taki sposób, abyśmy myśleli, że autorem jest Alcatraz Smedry, a nie Brandon Sanderson, co jeszcze bardziej nas zbliża do bohaterów, jak i całej fabuły.
Cała historia jest tak poprowadzona i napisana, że jeżeli nawet zapomnimy co działo się w dwóch poprzednich tomach to Alcatraz nam to streści, przypomni jednocześnie udowadniając nam jak bardzo zapominalscy jesteśmy, bądź fakt, że nie uważnie czytamy.
źródło: mój Instagram |
Przyznam, że zrobiło mi się szkoda Alcatraza, ponieważ jego matka tak naprawdę ma go w serdecznym poważaniu, a ojciec, który niby jest, a jednak go nie ma, jest obojętny na syna. Jedyne co go interesuje to badania jakie prowadzi. Nie chciałabym mieć takich rodziców.
To co można zauważyć to to, że ta książka naprawdę wiele uczy. Na przykład - jeśli jesteś sławny i wokół ciebie zbiera się dużo ludzi, którzy chcą być twoimi przyjaciółmi, to nie mają prawdziwych pobudek. Trzeba uważać. To tylko jedna z kilku naprawdę uczących rzeczy w tej książce. To niesamowite, ze powieść, która jest przeznaczona mogłoby się wydawać dla młodszych czytelników może tyle uczyć i przynosić frajdę nawet starszym czytelnikom.
Język autora również jest przyjemny i łatwy do przyswojenia, co sprawia, że po lekturę chce się chętniej sięgać i wracać do tej serii. Ja już nie mogę się doczekać kolejnego tomu, a na pewno wyjdzie, ponieważ jest zapowiedziany na skrzydełku trzeciego tomu. W tym miejscu chciałabym zauważyć jedną rzecz - z moich obserwacji wynika, że wydawnictwo IUVI, to chyba dotychczas jedyne wydawnictwo, które kiedy zaczyna wydawać daną serię robi to do końca. Za to należą się brawa i podziękowania.
Wracając do Rycerzy Krystalii ten tom póki co podobał mi się najbardziej, dlatego ma o jedną gwiazdkę więcej w ocenie niż dwa poprzednie tomy, których recenzje możecie przeczytać tutaj. Jest tu wielu humoru, ale również ukazanie determinacji w dążeniu do celu. No i Brandon Sanderson pięknie ukazał, że każdą porażkę można przekuć w małe zwycięstwo.
***
Bardzo, ale to bardzo dziękuję wydawnictwu IUVI za możliwość przeczytania w/w książki.
Szczerze? Pierwsze słyszę o tej serii, ale opis zachęca! Koniecznie muszę się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuń/Aggi
Jeszcze nie czytałam żadnej książki z tej serii i nie wiem, czy po nie sięgnę. Mimo wszystko, bardzo dobra recenzja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://podrozemiedzyksiazkowe.blogspot.com/