piątek, 21 lipca 2017

Po własnych śladach

Tytuł: Po własnych śladach
Autor: Mariusz Koperski
Stron: 261
Wydawnictwo: Astraia
Cena: 29,90 zł
Ocena: ★★★★★★★★☆☆

W wigilijną noc podczas śnieżnej zamieci we wsi pod Zakopanem dochodzi do tajemniczego wypadku. Samochód znanego biznesmena wjeżdża w starą góralską chałupę, doszczętnie ją niszcząc. Kierowca ginie na miejscu. 
Wezwany na miejsce tragedii komendant powiatowy policji, Sławomir Derebas, stwierdza, że to, co na pierwszy rzut oka wydawało się wynikiem brawury ofiary, może być morderstwem.
Sprawę komplikuje fakt, że w sprawę jest zamieszany inny policjant, komisarz Karpiel, dawniej podwładny Derabasa...

Nie mogę uwierzyć, że trzymam się swojego postanowienia o czytaniu książek polskich autorów. Tym razem jest to mężczyzna, bo zazwyczaj czytam literaturę napisaną przez kobiety, wykluczając Remigiusza Mroza. Do tego to powieść kryminalna, po które sięgam coraz częściej.

Cała akcja książki dzieje się w Zakopanem podczas zimy. W zwykłą góralską chałupę wjeżdża samochód. Wszystko odbywa się podczas Wigilii, więc funkcjonariusze policji nie są zadowoleni z faktu, że muszą opuszczać rodzinę i ruszać na miejsce wypadku. Na początku wydaje się, że to zwykłe samobójstwo, bądź nieszczęśliwy wypadek. Jednak po przeanalizowaniu wszystkich śladów okazuje się, że było to morderstwo. Od teraz Derebas i Jasiński mają dużo roboty, szczególnie, że wmieszany w to morderstwo jest Karpiel - były funkcjonariusz zakopiańskiej policji.

Kiedy zaczynałam czytać tę książkę to początkowo skojarzyło mi się z serialem Forever, gdzie dana zbrodnia na początku wydawała się nieszczęśliwym wypadkiem, lecz gdy przychodził koroner Henry Morgan i przyglądał się miejscu wypadku oraz denatowi, stwierdzał, że było to morderstwo. Jednak to jedyne podobieństwo. Dawno nie miałam styczności z kryminałami, więc to była przyjemna odskocznia od wszelkich obyczajówek czy political fiction, które ostatnio czytam.
Jednak nie jest to taki kryminał, który wywoła na waszych ciałach ciarki, przynajmniej na moim nie wywołał.

zdjęcie zrobione przeze mnie

To co mi się podobało, to fakt, że autor pokazał w tej powieści jak bardzo rozwinięta jest technologia i co za jej sprawą można zrobić. Coś co kiedyś było niemożliwe, wręcz niewyobrażalne, teraz jest doskonalone i prawie używane w życiu codziennym. Za to należą się wielkie brawa, szczególnie że z ostatnich napisów książki można wywnioskować, że została napisana w 2010 roku.
Każdy z bohaterów jest naprawdę ciekawy, indywidualny. To właśnie dzięki nim cała historia przebiega wartko i przyjemnie. Nie mówię tu tylko o policjantach, którzy chcąc nie chcąc są jednymi z głównych bohaterów. 
Tak jak mówiłam nie jest to mrożąca krew w żyłach historia, ale na pewno warto się z nią zapoznać. Sądzę, że jest idealna na upalne dni, ponieważ cała akcja rozgrywa się zimą, czyli czytając tę książkę możemy się trochę ochłodzić. 
Jeżeli jeszcze Was nie zachęciłam to dodam jedynie, że już niedługo na blogu pojawi się wywiad z panem Mariuszem Koperskim i może po jego przeczytaniu skusicie się na lekturę tej książki.
A Wy czytaliście tę książkę, macie ochotę czy raczej nie? 
Zaczytanego dnia! 😃

***
Za możliwość przeczytania książki chciałabym serdecznie podziękować wydawnictwu Astraia.




2 komentarze:

  1. Zachecilasnie bardzo, zwłaszcza, że ostatnio mam niedosyt po kolejnym Mrozie, a mam ochotę na jakiś świeży powiew zimy. Z pewnością sięgnę :) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czuję się do końca zachęcona, gdyż od kryminałów oczekuję bardziej krwawych przebiegów wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń

Cieszy mnie fakt, że tu zajrzałeś/aś :D
Miło by było gdybyś zostawił/a po sobie ślad, bo wtedy wiem, że mam dla kogo pisać swoje ''wypociny'' :)
Serdecznie Cię pozdrawiam :3
Alicja w Krainie Książek

Obserwatorzy