Tytuł: Prawdodziejka
Autor: Susan Dennard
Seria: Czaroziemie (tom #1)
Stron: 391
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Cena: 36,90 zł
Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆
Safiya i Iseult młode czarodziejki, znów wpadły w tarapaty. Muszą uciekać. Natychmiast.
Safi jest jedyną w Czaroziemiach prawdodziejką, zdolną zdemaskować każde kłamstwo. Swój dar trzyma w sekrecie, inaczej zostanie wykorzystana w konflikcie między imperiami. Z kolei prawdziwe moce Iseult są tajemnicą nawet dla niej samej. I lepiej, żeby tak zostało.
Safi i Iseult pragną jedynie wolności. Niebezpieczeństwo czai się tuż za rogiem. Zbliżają się niespokojne czasy, wojna wisi w powietrzu i nawet sojusznicy nie grają fair. Przyjaciółki będą walczyć z władcami i ich najemnikami. Niektórzy posuną się do ostateczności, by dopaść prawdodziejkę.
Książki tej nie przeczytałabym, gdyby nie Wy. Dzięki grupie zaBOOKowani, na której wybraliście tę książkę, miałam okazję wziąć się za nią już w październiku. Niestety obowiązki szkolne pozwoliły skończyć mi ją dopiero w listopadzie, więc zapraszam do recenzji!
Prawdodziejka to historia głównie Safi, ale nie brakuję wielu wątków, w których występuje jej przyjaciółka Iseult. Obie dziewczyny są dla siebie więziosiostrami. Obie mają magiczne moce. Safi jest tytułową prawdodziejką, a Iseult więziodziejką. Wiem, wiem, na początku jest się trudno połapać o co chodzi, ale wgłębiając się w historię wszystko staje się jasne. Z racji, iż aktualnie (prawdopodobnie) wgłębiacie się w recenzję, więc wytłumaczę Wam co nieco.
Safi jako prawdodziejka potrafi stwierdzić kiedy ktoś kłamie, a kiedy mówi prawdę. Jest to nawet przydatna moc podczas robienia jakiś interesów, bądź w rozmowie z bliską nam osobą.
Iseult jest więziodziejką, czyli widzi nici więzi danej osoby. Dzięki tym niciom potrafi zobaczyć uczucia, emocje jakie odczuwają otaczające je osoby.
Są więziosiostrami, mają wiele podobnych cech, ale pochodzą z dwóch różnych rodzin, z dwóch różnych krain. Safi pochodzi z rodziny bogatej, coś znaczącej. Natomiast Iseult pochodzi z rodu, który jest wymawiany z obrzydzeniem, jest tępiony.
Jak możecie się domyślić fabuła toczy się wokół Safi i jej mocy. Póki co, jest w dobrych rękach, ale chcą ją posiąść źli ludzie, którzy oczywiście chcą wykorzystać ją do niecnych celi.
Historia sama w sobie jest ciekawa, mogę nawet powiedzieć, że nietypowa. Z wątkiem magicznym, ale i romantycznym. Książka należąca do fantastyki, czyli bardzo popularny gatunek. I wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku, ale tylko się wydaje.
Nie wiem dokładnie co stanowi problem tej książki. Czy to język autorki, a może tłumaczenie sprawiło, że bardzo trudno było mi się wbić w tę historię. Czytanie szło mi bardzo mozolnie. Przyznam się, że w momencie kiedy miałam do wyboru czytanie Prawdodziejki, a lektury szkolnej, to z czystym sumieniem mogę przyznać, że wolałam czytać lekturę szkolną.
Dopiero w okolicach trzy setnej strony wciągnęłam się w tę książkę tak bardzo, że żałowałam, że nie była od samego początku tak genialna.
I kiedy wydaje się nam, że wszystko się ułoży, że wszystko idzie zgodnie z planem, to znowu się nam tylko wydaje. Zakończenie mnie zaskoczyło. Całe szczęście, że wyjdzie kolejna część tej serii, ponieważ pomimo mojej oceny i faktu, iż książka spodobała mi się dopiero na koniec, to muszę przyznać, że chętnie zapoznam się z kontynuacją, czyli Wiatrodziejem.
Mam nadzieję, że jak druga część wyjdzie i będę miała okazję ją przeczytać, to wciągnie od pierwszej strony, a nie od paru setnej.
Koniecznie dajcie znać czy sami czytaliście Prawdodziejkę oraz jak się Wam podobała.
Tymczasem zaczytanego poniedziałku życzę! 😉
***
Za możliwość przeczytania książki chciałabym podziękować wydawnictwu Sine Qua Non.
Autor: Susan Dennard
Seria: Czaroziemie (tom #1)
Stron: 391
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Cena: 36,90 zł
Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆
Safiya i Iseult młode czarodziejki, znów wpadły w tarapaty. Muszą uciekać. Natychmiast.
Safi jest jedyną w Czaroziemiach prawdodziejką, zdolną zdemaskować każde kłamstwo. Swój dar trzyma w sekrecie, inaczej zostanie wykorzystana w konflikcie między imperiami. Z kolei prawdziwe moce Iseult są tajemnicą nawet dla niej samej. I lepiej, żeby tak zostało.
Safi i Iseult pragną jedynie wolności. Niebezpieczeństwo czai się tuż za rogiem. Zbliżają się niespokojne czasy, wojna wisi w powietrzu i nawet sojusznicy nie grają fair. Przyjaciółki będą walczyć z władcami i ich najemnikami. Niektórzy posuną się do ostateczności, by dopaść prawdodziejkę.
Książki tej nie przeczytałabym, gdyby nie Wy. Dzięki grupie zaBOOKowani, na której wybraliście tę książkę, miałam okazję wziąć się za nią już w październiku. Niestety obowiązki szkolne pozwoliły skończyć mi ją dopiero w listopadzie, więc zapraszam do recenzji!
Prawdodziejka to historia głównie Safi, ale nie brakuję wielu wątków, w których występuje jej przyjaciółka Iseult. Obie dziewczyny są dla siebie więziosiostrami. Obie mają magiczne moce. Safi jest tytułową prawdodziejką, a Iseult więziodziejką. Wiem, wiem, na początku jest się trudno połapać o co chodzi, ale wgłębiając się w historię wszystko staje się jasne. Z racji, iż aktualnie (prawdopodobnie) wgłębiacie się w recenzję, więc wytłumaczę Wam co nieco.
Safi jako prawdodziejka potrafi stwierdzić kiedy ktoś kłamie, a kiedy mówi prawdę. Jest to nawet przydatna moc podczas robienia jakiś interesów, bądź w rozmowie z bliską nam osobą.
Iseult jest więziodziejką, czyli widzi nici więzi danej osoby. Dzięki tym niciom potrafi zobaczyć uczucia, emocje jakie odczuwają otaczające je osoby.
Są więziosiostrami, mają wiele podobnych cech, ale pochodzą z dwóch różnych rodzin, z dwóch różnych krain. Safi pochodzi z rodziny bogatej, coś znaczącej. Natomiast Iseult pochodzi z rodu, który jest wymawiany z obrzydzeniem, jest tępiony.
Jak możecie się domyślić fabuła toczy się wokół Safi i jej mocy. Póki co, jest w dobrych rękach, ale chcą ją posiąść źli ludzie, którzy oczywiście chcą wykorzystać ją do niecnych celi.
Historia sama w sobie jest ciekawa, mogę nawet powiedzieć, że nietypowa. Z wątkiem magicznym, ale i romantycznym. Książka należąca do fantastyki, czyli bardzo popularny gatunek. I wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku, ale tylko się wydaje.
Nie wiem dokładnie co stanowi problem tej książki. Czy to język autorki, a może tłumaczenie sprawiło, że bardzo trudno było mi się wbić w tę historię. Czytanie szło mi bardzo mozolnie. Przyznam się, że w momencie kiedy miałam do wyboru czytanie Prawdodziejki, a lektury szkolnej, to z czystym sumieniem mogę przyznać, że wolałam czytać lekturę szkolną.
Zdjęcie z mojego Instagrama |
I kiedy wydaje się nam, że wszystko się ułoży, że wszystko idzie zgodnie z planem, to znowu się nam tylko wydaje. Zakończenie mnie zaskoczyło. Całe szczęście, że wyjdzie kolejna część tej serii, ponieważ pomimo mojej oceny i faktu, iż książka spodobała mi się dopiero na koniec, to muszę przyznać, że chętnie zapoznam się z kontynuacją, czyli Wiatrodziejem.
Mam nadzieję, że jak druga część wyjdzie i będę miała okazję ją przeczytać, to wciągnie od pierwszej strony, a nie od paru setnej.
Koniecznie dajcie znać czy sami czytaliście Prawdodziejkę oraz jak się Wam podobała.
Tymczasem zaczytanego poniedziałku życzę! 😉
***
Za możliwość przeczytania książki chciałabym podziękować wydawnictwu Sine Qua Non.
Ten tytuł ciągle za mną chodzi, ale wole jak akcja wciąga od samego początku, a z tego co piszesz musialabym się naczekać ;>
OdpowiedzUsuń