Strony

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Małe wielkie odkrycia

Tytuł: Małe wielkie odkrycia
Autor: Steven Johnson
Stron: 287
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ocena: 5/6

Które wynalazki miały największe znaczenie dla historii ludzkości? Co tak naprawdę wpłynęło na nasz rozwój? Jak to się stało, że jesteśmy tu, gdzie jesteśmy? Jakim cudem dotarliśmy tak daleko?

Najpierw pojawia się problem. Później ktoś wpada na pomysł rozwiązania - nieraz szalony. Powstaje nowy wynalazek, który z czasem trafia do powszechnego użytku. To z kolei prowadzi do rewolucyjnych zmian.


CZY WIECIE, ŻE:
  • Wynalezienie prasy drukarskiej wywarło wpływ na rozwój fizyki molekularnej?
  • Dzięki niecodziennemu pomysłowi na handel lodem możliwe stało się zasiedlenie obszarów Ziemi dotąd niedostępnych dla człowieka?
  • Osiągnięcia inżynierii dźwięku, które pomagają nam lepiej widzieć, wzięły swój początek od neandertaliskich zawodzeń w burgundzkich jaskiniach?
  • Potrzeba oczyszczenia miast z fekaliów pozwoliła rozpocząć prace nad mikrochipami?
  • Odkrycie atomu umożliwiło nam mierzenie czasu w nanosekundach?
  • Wynalezienie sztucznego światła wpłynęło na ewolucję zwyczajów związanych ze snem?
Oto niezwykła historia zwykłych przedmiotów - tych, z których korzystamy każdego dnia. Przeczytacie o geniuszach z przypadku i zbawiennych pomyłkach, kuriozalnych koncepcjach i niespodziewanych efektach. Przekonacie się, że każde wielkie osiągnięcie było poprzedzone maleńkim odkryciem. Taka jest właśnie historia innowacji.

Tak jak wczoraj, ta recenzja będzie troszkę inna, ponieważ nie będzie tego podziału na kategorie. Dlaczego? Nie jest to książka z fabułą. Jest to typowo popularno-naukowa historia, z której dowiadujemy się wielu, nawet przydatnych rzeczy. Steven Johnson jest bardzo inteligentnym człowiekiem, który w ciekawy sposób potrafi wykorzystać swoją wiedzę.

Cała książka jest podzielona na sześć rozdziałów i łatwo można się domyślić, że każdy mówi o czym innym. Pierwszy z nich mówi nam o szkle. O tym jak powstało i, z biegiem czasu, do czego służyło. Możemy poznać wiele nowych nazwisk, ale pewnie niektórzy z nas znają wymienionych ta ludzi. W następnym rozdziale poczytamy sobie o zimnie. O tym jak transportowano lód z obszarów chłodnych na obszary gorące. Poznamy tajemnicę stworzenia dzisiejszej lodówki, a to ważny wynalazek, ponieważ przechowuje jedzenie, a wszyscy lubią jeść ( :D ).
Trzeci rozdział jest o niczym innym jak o dźwięku. Jak możecie wyczytać z opisu, który został wyżej napisany dowiadujemy się, że dźwięk odczytano z naskalnych rysunków Neandertalczyków, ale czy dalibyście wiary, że na przełomie XIX i XX wieku, dzięki dźwięku można było określić płeć dziecka u kobiety w ciąży? To dopiero niewiarygodne! Czas na czystość, czyli rozdział 4. Niestety niegdyś ludzie nie myli się wcale, no ewentualnie raz w miesiącu, ale wtedy to byli uważani za czyściochów. Natomiast Steven Johnson powiedział bardzo ciekawą rzecz dotyczącą zakładania kanalizacji:

Zanim przyjęto tę jednostkę mierniczą, system wodociągowy testowano staroświeckim sposobem:
budowało się nowe kanały lub rezerwuar albo kładło rury i po prostu czekało się i patrzyło,
ilu ludzi umrze.
~ str. 157

To okropne, ale trzeba było sobie jakoś radzić, a z racji, że poprzez wiele zanieczyszczeń chemikaliami i nie tylko dochodziło do chorób to zgony i tak następowały. 
Jednak nie to było najbardziej obrzydliwe. Wyobraźcie sobie, że idziecie się teraz umyć, a zamiast czystej wody lecą jakieś szczątki ryb.. fuuuj..
Ostatnie dwa rozdziały dotyczą czasu, który był wiele razy zmieniany oraz o świetle. Na przykład robiono kiedyś świeczki ze specjalnej mazi, która znajdowała się nad mózgiem kaszalota, dlatego w tamtym okresie były one często zabijane, a żeby wydobyć tę maź wywiercano dziurę w głowie ryby i wchodził w nią człowiek, który to zbierał. 
To na tyle ze streszczenia tych ciekawostek...
Pomimo, że niektóre fakty są naprawdę obrzydliwe to wciągają. Osobiście lubię takie książki, które czegoś nauczyć, ale nie lubię ich czytać od początku do końca. Muszę sobie robić przerwy odkładając taką książkę i biorą inną. To był jedyny minus czytania tej książki, ponieważ takie czytanie bez przerwy nużyło (ale dałam radę!).
Muszę przy okazji pochwalić grafika, ponieważ okładka jest przepiękna. Kolory są tak dobrane, że nie występuje żaden natłok. To samo tyczy się rysunków zamieszczonych na niej. Serdeczne gratulację dla pana Pawła Szczepanika za tak świeżą okładkę, ponieważ kojarzy mi się właśnie z taką świeżością. Ona również zachęca do wzięcia książki i poczytania. Naprawdę serdecznie gratuluję, ponieważ wolę naszą polską okładkę niż zagraniczne.

Podsumowując...
Jeżeli jesteście rządni wiedzy, bądź chcecie przeczytać coś co Was nie odmóżdży, a wręcz przeciwnie to ta książka jest dla Was. Uważam, że jest godna polecenia, bo dzięki niej, jak i samemu autorowi możemy się dowiedzieć o przedmiotach codziennego użytku całkowicie nowych informacji. A może to właśnie ta książka odpowie na nurtujące Was pytania, hm? Warto od czasu do czasu przeczytać taką książkę.

***
Książkę mogłam przeczytać dzięki wydawnictwu Sine Qua Non za co serdecznie dziękuję.


1 komentarz:

  1. Miałam małe wątpliwości, czy chcę ją przeczytać, bo - choć nie zabrzmi to zbyt skromnie - wiele rzeczy już wiem, myślałam, ze będzie to strata czasu. Ale mimo to, myślę, ze ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń

Cieszy mnie fakt, że tu zajrzałeś/aś :D
Miło by było gdybyś zostawił/a po sobie ślad, bo wtedy wiem, że mam dla kogo pisać swoje ''wypociny'' :)
Serdecznie Cię pozdrawiam :3
Alicja w Krainie Książek